Oaza spokoju
Najświętszym prawem każdego obieżyświata jest zaglądanie wszędzie tam, gdzie pierwsze wrażenie pobudza ciekawość, a równie świętym jest prawo każdego, by mu żaden intruz nie przeszkadzał w codziennych "swoich" zajęciach.
Miejscem krzyżowania się tych świętych praw jest turystyka, która najczęściej polega na umowie komercyjnej: proszę bardzo, o określonej porze i na jakichś uzgodnionych warunkach wolno zaglądać, byle wciąż pozostawać mile widzianym gościem, a nie pośpieszną szarańczą zaliczającą łapczywie i bez zastanowienia kolejne "punkty programu".
Na takich własnie skrzyżowaniach interesów wydarza się najwięcej kraks, które właściwie zawsze są skutkiem wzajemnego braku poszanowania, komercyjnej pożądliwości, a może i nieporozumienia co do istoty ODWIEDZIN.
Czy można bez konsekwencji zastąpić zimowy spokój z obrazu obok - pstrokatym zgiełkiem...?